Tragedia na wyścigu Finnmark w Norwegii

9 marca 2014   Śliwice     Komentarze: 2

Tego nie mógł nikt przewidzieć. Krzysztof Nowakowski solidnie przygotowywał się wraz ze swoimi psami do udziału w tym wyścigu. Ostateczną próbą był wyjazd do Finlandii na krótko przed wyścigiem. Nic nie wskazywało, że może wydarzyć się ta tragedia.

Krzysztof Nowakowski wystartował z Alty z numerem 66 o 12.05 w sobotę (8.03), pierwszy checkpoint w miejscowości Jotka oddalony jest od startu o 53 km. Z tabeli wynika, że drogę tę zaprzęg z Polski pokonał w 5 godz. i 14 min. Średnia prędkość wyniosła niewiele ponad 10 km/h. To mało w porównaniu z zawodnikami, którzy jechali z prędkością przekraczającą 15 km/h. Wszystko można było śledzić na podstawie danych GPS zawodnika i na mapie (TUTAJ). Tabel wyników (TUTAJ) również nie pozostawiała wątpliwości, Krzysztof Nowakowski po przybyciu na Checpoint w Jotce pozostawał w tym miejscu znacznie dłużej niż pozostali zawodnicy. Część, co wynikało z danych, przejeżdżali przez checpoint bez zatrzymania. Punkt na mapie oznaczający polskiego maszera pozostawał w miejscu. Już wówczas zastanawialiśmy się, co się dzieje. Poza suchymi automatycznie nanoszonymi informacjami w tabeli i nieruchomym punkcie na mapie wyścigu nie wiedzieliśmy nic. Późnym wieczorem przy nazwisku Krzysztofa pojawił się czerwony krzyżyk oznaczający wycofanie się z wyścigu. Zaskoczenie było ogromne, choć nadal nie znaliśmy przyczyny. Wszystko wyjaśniło się w niedzielę (9.03) organizatorzy na stronie internetowej wyścigu zamieścili komunikat, który wyjaśnił powód wycofania się Krzysztofa Nowakowskiego. W komunikacie czytamy, że na 23 kilometrze od startu padł jeden z psów z zaprzęgu Polaka, najprawdopodobniej Willi. Krzysztof podjął próbę ratowania jego życia. Tylko on wie, jakie dramatyczne chwile przeżywał. Tym samym wyjaśnił się powód długiego przejazdu pierwszych 53 km wyścigu.

Zarówno zawodnikiem jak i psami zajął się personel Finnmarksløpets – powiedziała główny weterynarz wyścigu Hanna E. Fuller. Pies natomiast, zgodnie z przepisami wyściu, poddawany jest badaniom w Państwowym Instytucie Weterynaryjnym w Tromsø.

„To smutne wydarzenie, przede wszystkim dla polskiego maszera” – skomentował wydarzenie dyrektor zarządzający Finnmark, Svanhild Pedersen.

Współczujemy Krzysztofowi, ale też jego żonie Darii i synowi Kacprowi przede wszystkim straty przyjaciela, bo w wyścigu można wystartować jeszcze raz.

Komentarze

comments

2 komentarze

  1. z. / 10 marca 2014 w 08:01

    Bardzo przykre.

  2. Anonim / 10 marca 2014 w 07:03

    Boże współczuję 🙁

Dodaj komentarz

© 2024 Tucholanin.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone. Powered by WordPress | Made by: jahudesign.pl
test